Aktualności

Manager na obcasach poleca: “Trzymaj się Mańka!” Małgorzaty Kalicińskiej

Manager na obcasach poleca: “Trzymaj się Mańka!” Małgorzaty Kalicińskiej

14 września, 2017 0 komentarzy

Małgorzata Kalicińska przekonuje, że najlepsze dopiero przed nami! “Trzymaj się, Mańka” – jej najnowsza powieść ukaże się 27 września nakładem wydawnictwa Burda.

 

Czy to wypada, żeby kobieta w pewnym wieku…..? Wypada, bo kto nam zabroni! Dlatego fajna jest ta Marianna: pracuje, podejmuje ryzyko, podróżuje, kocha, uprawia seks (tak, w tej książce są momenty), zmienia swoje życie i zaczyna od nowa. Bo jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy…..

Dorota Wellman

 

Romans, który przywraca uśmiech i wiarę w ludzi.

 

Marianna, lat kilkadziesiąt z lekkim plusem, nie jest specjalnie przebojowa i żadna z niej superbohaterka. Jest za to kobietą, z którą chce się przebywać i towarzyszyć jej w życiowych perypetiach. Bliską. Niemal znajomą.

 

Po ocknięciu się z żałoby po siostrze Lilce walczy z zalanym mieszkaniem i remontem, jednocześnie poszukuje pracy i próbuje zrozumieć fakt, że w życiu jej ojca pojawiła się nowa kobieta. Jak małe dziecko, Marianna jest o tatę zazdrosna. Sfrustrowana i samotna odnajduje radość w mailowaniu z Antonim – dawnym znajomym, teraz pracującym w Korei Południowej. By uciec od codziennego zgiełku, Mańka przyjmuje zaproszenie na krótki wypad do Korei. Rezultat tego „desperackiego susa” zaskakuje ją samą. Okazuje się, że najlepsze w jej życiu być może wcale nie minęło, a dopiero się zaczyna.

 

To taka ciepła, dodająca otuchy książka. Można przy niej odpocząć jak na leżaku, w nie za gorącym słońcu, z czymś smacznym pod ręką.

Zwyczajna na oko, dojrzała kobitka „po przejściach”,  pozwala sobie na ryzyko przygody, nowości i uruchomienia w sobie pozornie uśpionych pokładów seksualności oraz miłości. Czytelniczki pewnie chętnie poprosiłyby o adres tego pana, z którym Marianna to robi. Naprawdę udana postać męska.

Pełno tu fajnej codzienności z gołąbkami i bigosem w niecodziennych okolicznościach przyrody. Mniam mniam…


Katarzyna Miller

 

Małgorzata Kalicińska – autorka bestsellerowych powieści dla kobiet. Jak nikt inny ma prawo by publicznie łamać stereotyp kobiety 50-letniej, by zmieniać społeczne postrzeganie kobiecego “wieku średniego”. Swoją własną historią mogłaby obdzielić kilka życiorysów. Jej potknięcia i sukcesy inspirują kobiety do tego, by mogły zebrać swoje spódnice w garść i śmiało wkraczać w kolejne etapy życia, wyciskając z niego wszystkie soki. Sama twierdzi, że nie ma nic gorszego niż strach przed własną odwagą, dlatego, jak mówi, jeśli już musisz się bać, to bój się, ale też działaj!

Kalicińska ukończyła SGGW-AR w Warszawie. Pracowała w agencji reklamowej, w TVP i zbudowała na Mazurach ośrodek konferencyjno-szkoleniowy, a potem zbankrutowała. Jej pasją jest zwyczajne życie, z rodziną i w zgodzie z naturą. Matka, żona i babcia – to najważniejsze i najpiękniejsze role w jej życiu. Na podstawie serii jej powieści “Dom nad rozlewiskiem” powstał kultowy serial telewizyjny, który od lat przyciąga przed telewizory miliony telewidzów.

 

Nigdy nie wątpiłem w miłość, szczególnie w tę z pozoru niemożliwą. Kalicińska udowadnia bez nadęcia i sentymentalizmu, że to co najlepsze, zawsze jest przed nami, a wszelkie granice mamy tylko w głowie. Bohaterowie książki, Mańka i Tosiek, są wspaniałym przykładem na to, że na miłość nigdy nie jest za późno!  A że w pogoni za nią trzeba się nalatać, czasem nawet na drugi koniec świata? Nie mam wątpliwości, że warto!

Janusz L. Wiśniewski

 

 

No nie sądziłam, że to się tak potoczy. Zanosiło się na miłą przy­godę i cześć. Przypadkowe spotkanie na Wisłostradzie, kilka słów w mailach, zaproszenie do egzotycznego kraju. Nie sądziłam, że wdepnę w poważny romans! […]

Dzień po dniu utwierdzam się w przekonaniu, że jest mi z nim świetnie. Że lubię z nim grać w scrabble, wspólnie oglądać stare fil­my, rozprawiać o polityce i kochać się. Czytałam ostatnio manifest pewnej feministki o tym, że ułudą jest myślenie, iż to miłość nas uszczęśliwia. Że najpierw JA, a potem reszta. Co za smutny wywód! A co, jeśli ja znalazłam swoje JA? Jestem ze sobą po­godzona na tyle, na ile mogę. Teraz czas na MY. I z tym MY bardzo mi dobrze.

Brak komentarzy

Przejdz do rozmowy

Brak komentarzy!

Możesz być pierwszym rozpoczynającym konwersację.

<