Właśnie kończą się wakacje, więc większość z nas wraca do pracy. Do codziennych działań.
I wielu z nas, myśląc o tym powrocie, ma ból żołądka i niezbyt pozytywne emocje. Co się z nami dzieje, co się zmienia od momentu, kiedy pierwszego dnia pojawiliśmy się w naszej ukochanej firmie? Kiedy usłyszeliśmy od osoby, która nas rekrutuje: „Świetnie, zatrudniam cię”?
Może od początku
Niejednokrotnie zdarzyło mi się brać udział w rekrutacjach pracowników.
To, co najbardziej rzucało się w oczy, to był ogromny zapał, energia i charyzma wielu kandydatów. Wydawali się być „napaleni” i gotowi do działania „tu i teraz”. Potem kilkakrotnie zdarzało mi się spotkać z nimi po kilkunastu miesiącach, czasem po kilku latach. Ich błysk w oku zniknął. Z charyzmy nie zostało nic. A gotowość, owszem była, ale do wyjścia z pracy. Co takiego się z nami dzieje? Co powoduje, że czasem po krótkim czasie czujemy się wypaleni zawodowo.
Dlaczego wypalamy się i co jest tego konsekwencją?
Na zlecenie Instytutu Nowych Kwestii Społecznych i Instytut Badania Opinii Publicznej YouGov w Niemczech, przeprowadzono pierwsze porównawcze badanie międzypokoleniowe. Badanie dotyczyło 3055 ankietowanych.
Wyniki badania były zaskakujące. Aż 47 procent osób uskarża się na choroby związane z pracą, na przykład wypalenie zawodowe. Zgodnie z Raportem Kasy Chorych, liczba dni nieobecności w pracy z powodu chorób psychicznych, w tym wypalenia zawodowego, wzrosła o 165 procent na przestrzeni ostatnich 15 lat.
Widać, że utrzymujący się brak możliwości bycia sobą, jako jeden z najważniejszych czynników stresogennych, prowadzi do trwałego stresu psychospołecznego, ponieważ u osoby na niego narażonej przeciążony jest potencjał homeostatyczny neuroprzekaźników.
Mózg wciąż dąży do osiągnięcia poziomu indywidualnej dla danej jednostki równowagi. Długotrwałe odchylenie od tego poziomu równowagi wynikające z braku możliwości bycia sobą może, w zależności od zakresu, prowadzić do bardzo poważnych zaburzeń w całej gospodarce biochemicznej naszego mózgu.
Człowiek jest autentyczny tylko wtedy, gdy wyuczone zachowanie jest zgodne z tym, co ma uwarunkowane genetycznie. Wielokrotnie moi biznesowi klienci mówią, że nie zawsze w pracy mogą być sobą. Że przywdziewają „mundurek” i idą TAM „odbębnić” swoje 8 godzin, a potem mogą wrócić do domu i znowu być sobą. Często zastanawiam się, jak długo można funkcjonować?
Znam wielu menedżerów, którzy na myśl o kolejnych decyzjach, które muszą podjąć natychmiast, mają objawy chorobowe. Spotkałam handlowców, którzy bez przekonania opowiadają swoim klientom o swoich produktach i nie mają sprzedaży, bo jak ją mają mieć, skoro są wypaleni. Produktem, firmą i samym sobą. Nie wspomnę o zawodzie, w którym temat jest niezwykle częsty – nauczyciele. Tutaj odsetek wypalenia jest bardzo wysoki.
Sama pamiętam, kiedy przed laty, mając iść do pracy, miałam odruch wymiotny!
Więc, co robić, aby wypalenie zawodowe nas omijało? To moje sprawdzone pomysły:
- Robić to, co przynajmniej trochę lubisz. Już nie mówię o tym, żeby praca była pasją.
- Czasem odpoczywać. Spać, nie myśleć w nocy.
- Pozwalać sobie na niedoskonałość, na błędy. Cmentarze są pełne ludzi niezastąpionych.
- Uczyć się ciągle nowych rzeczy i wdrażać je, wówczas nie wieje nudą.
- I najważniejsze: Być w biznesie sobą, nie kreować, nie udawać, nie grać rólek na potrzeby innych.
Ot tak po prostu.
Sprawdzone, działa, polecam.
Autorka: Anna Urbańska
Brak komentarzy
Przejdz do rozmowyBrak komentarzy!
Możesz być pierwszym rozpoczynającym konwersację.