Aktualności

Aby osiągnąć sukces trzeba mieć w sobie trochę uporu – wywiad z Sylwią Hałas-Dej

Aby osiągnąć sukces trzeba mieć w sobie trochę uporu – wywiad z Sylwią Hałas-Dej

5 grudnia, 2009 0 komentarzy

Czy jest Pani zadowolona ze swojej pracy?
Uwielbiam to, co robię, choć muszę przyznać, że doświadczyłam pokusy, żeby spróbować czegoś nowego. Jeżeli chodzi o uczelnię pracuję tutaj ósmy rok. Zaczęłam od pracy ze studentami zagranicznymi i  były to relacje dotyczące wymiany studenckiej,  zajmowałam stanowisko specjalisty ds. współpracy z zagranicą. Praca była ciekawa przede wszystkim ze względu na możliwość komunikacji w języku obcym, podróże zagraniczne, kontakty z uczelniami zagranicznymi.

W momencie, kiedy powstało Centrum Kształcenia Podyplomowego i nastąpiła częściowa reorganizacja, część osób przeszła do Centrum.
Na początku o studiach podyplomowych wiedziałam niewiele, ale powoli zaczęłam się wdrażać, co dawało mi satysfakcję. W Centrum pracuję od 2001 roku . Najpierw zajmowałam stanowisko dyrektora biura odpowiadając za część logistyczną , a od 2005 jestem dyrektorem Centrum. Odpowiadam za cały proces dydaktyczny, za część logistyczno – administracyjną, merytoryczną, od rekrutacji i promocji poprzez dydaktykę zarówno studentów, jak i absolwentów.

Czym jest dla Pani sukces?
Za swój osobisty sukces uważam  mój obecny zespół, który wspaniale się komunikuje i współpracuje, a przede wszystkim wychodzi naprzeciw potrzebom klienta. Dużo satysfakcji dają mi studenci, którzy rekomendują Uczelnię jako miejsce, gdzie warto się uczyć. Satysfakcję sprawia mi też fakt, że studenci nie boją się przyjść, gdy coś funkcjonuje nie tak jak powinno tj. jeśli wykładowca nie jest dopasowany do ich grupy, zakres merytoryczny nie spełnia ich oczekiwań itp. Te informacje są bardzo istotne  dla prawidłowego funkcjonowania uczelni,  pozwalają się nam doskonalić. W ubiegłym roku podczas rekrutacji na studia MBA okazało się, że 80% chętnych przyszło z rekomendacji obecnych studentów lub absolwentów. To jest coś zupełnie wymiernego i mam z tego wewnętrzną satysfakcję.
Aby osiągnąć sukces trzeba mieć w sobie trochę uporu i wewnętrzną siłę walki, stanowczości i wytrwałości w dążeniu do celu.  Wszystko to sprawia, że jestem w tym miejscu i pracuję z ludźmi, których szanuję.

Czy można powiedzieć, że reprezentuje Pani kobiecy styl zarządzania
i gdyby na tym stanowisku był mężczyzna podejmowałby inne decyzje?

Kobiecy? Pewnie tak, bo jestem kobietą. Jednak stanowisko, które zajmuję wymaga z jednej strony dyplomacji, a z drugiej delikatności. Moim zdaniem reprezentuję taki styl zarządzania, który zbudowany jest  na relacjach z innymi ludźmi, a nie na zasadzie wydawania poleceń. Bardziej staram się, aby pomysły, które początkowo pojawiają się być może w mojej głowie, okazywały się wspólnie wypracowanymi. Gdy wprowadzaliśmy certyfikat zarządzania jakością na początku nikt nie był do niego przekonany, łącznie ze mną. Narzucanie powodowało opór w zespole. Dochodziło nawet do małego sabotażu pewnych działań. Pozwoliłam, aby ta inicjatywa wyszła od zespołu i żeby to on mógł wdrożyć te działania. To zadziałało.

Czy w swojej pracy zawodowej spotkała się Pani z dyskryminacją kobiet na kierowniczych stanowiskach?
Na uczelni nie. Dużo czytam o tym w prasie, mam takie sygnały od znajomych, ale osobiście tego nie odczułam. Znam osoby, których kariera potoczyła się bardzo szybko, a decyzje o ich awansie były podejmowane w taki sposób, że pewien procent kobiet w danej firmie musiał je zajmować. Niestety prezes zarządu niekoniecznie liczy się teraz z ich decyzjami. Na szczęcie w swojej pracy mam duże pole decyzyjności. Decyzje strategiczne konsultuje z kolegium rektorskim. Powiedziałabym, że wszyscy tutaj mamy określony cel, do którego wspólnie dążymy.

Na rynku w ostatnim czasie pojawiło się bardzo dużo kampanii
i przedsięwzięć skierowanych do kobiet, którym próbuje się na siłę udowodnić, że są równie dobre w pracy jak mężczyźni. Czy potrzebnie?

W niektórych firmach rzeczywiście spotyka się dyskryminację kobiet. Nagłośnienie tych spraw spowodowało lawinę przedsięwzięć. Do mnie również dochodzą takie informacje, że panowie na równoległych stanowiskach zarabiają więcej, a ich pomysły są lepsze.
Sądzę, że nagłośnienie tej sprawy powoduje, iż każdy doszukuje się tego zjawiska wewnątrz firmy. Ze względu na to, że jestem kobietą wywołuje to we mnie sporo emocji, ale podchodzę do tego z dystansem.

A czy nie jest tak, że Panowie częściej awansują? Czy to tylko kwestia stereotypu?
Kobieta nie ma do końca szansy na pełną realizację zawodową bez częściowego poświęcenia rodziny. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie czy warto to robić za wszelką cenę. To jest indywidualna sprawa każdej z nas. Ale obiektywnie rzecz biorąc mężczyźni nie mają tych przerw w życiu zawodowym. Być może to się zmieni w związku z upowszechnianiem się tzw. urlopów tacierzyńskich, nie wiem.
A awans to według mnie kwestia posiadania mądrego szefa. Jeżeli widzi on w kobiecie żonie i matce dobrego, rzetelnego pracownika, nie pozbawi jej szansy na awans.

Jak Pani spędza swój wolny czas?
Aktualnie głównie z dzieckiem, na wspólnych spacerach, wymyślając różnego rodzaju rozrywki. Bardzo lubię kino. Co prawda mam spore zaległości, ale nadrabiam je co pewien czas. Powoli też wracam do czytania.

Jakie ma Pani marzenia?
Chciałabym pojechać na Mauritius. A z bardziej przyziemnych oczywiście marzę o zdrowiu mojej rodziny, o dalszej realizacji zawodowej.

Dostrzega Pani w sobie jakieś cechy, z którymi musiała Pani walczyć, aby osiągnąć spełnienie zawodowe?
Uważam, że jestem zbyt emocjonalna i niekiedy muszę z tym walczyć. Bardzo wiele rzeczy brałam do siebie, a w biznesie niekoniecznie to było dobre.
Praca zarówno z zespołem,  jak i przełożonymi spowodowała, że nauczyłam się radzić sobie z tym.

Co Pani może poradzić młodym studentom, rozpoczynającym studia, stojącym przed wyborem właściwego kierunku?
Mam do czynienia z ludźmi młodymi, na początku drogi zawodowej oraz ze starszymi menadżerami, którzy doskonalą się na swojej drodze zawodowej. Tym pierwszym mówimy, że powinni kierować się swoimi zainteresowaniami, marzeniami. Nie zawsze trzeba podążać za pracą. Okazuje się, że lepiej jest wykształcić się w kierunku, który sprawia przyjemność, a praca później się znajduje, a do tego przynosi satysfakcję. Pozostałym zaś życzę wytrwałości na tej drodze do sukcesu.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Katarzyna Supranowicz

Brak komentarzy

Przejdz do rozmowy

Brak komentarzy!

Możesz być pierwszym rozpoczynającym konwersację.

<