Aktualności

„Słowo 'sukces’ jest bardzo zwodnicze” – wywiad z Grażyną Torbicką

„Słowo 'sukces’ jest bardzo zwodnicze” – wywiad z Grażyną Torbicką

5 grudnia, 2009 0 komentarzy

Czy osiąganie sukcesu musi się wiązać z poświęceniem?
Wykonując swoją pracę nie poświęcam się, gdyż świadomie biorę swoje wszystkie zobowiązania. Moja rodzina nigdy nie narzekała na to, że jestem niedostępna. Nigdy też nie planowałam zajęć i spotkań mojej rodziny pod kątem mojej pracy zawodowej. I nawet jeżeli gdzieś na forach internetowych pojawia się taka opinia to jest to kompletna bzdura. Nie osiągnęłabym takich wyników w swojej pracy zawodowej, gdybym nie miała do niej dystansu. Potrzebne jest inne spojrzenie na to, co się robi. Nigdy nie stawiałam pracy ponad bliskich i ponad życie rodzinne.

Może Pani o sobie powiedzieć, że jest Pani kobietą sukcesu?
Sukces jest łatwiej osiągnąć niż go utrzymać. Różnie można wartościować słowo sukces, różni ludzie różnie go postrzegają. Jeśli miałabym określić w jakiś sposób swój sukces, to powiedziałabym, że udaje mi się potraktować go na zasadzie takiego długiego metrażu. Przez długi czas udaje mi się utrzymać ten sam poziom mojej działalności i jednocześnie utrzymać zainteresowanie innych tą moją działalnością. I to jest dla mnie bardzo ważne. Myślę, że w dzisiejszych czasach słowo sukces jest bardzo zwodnicze, bo bardzo łatwo stać się osobą publiczną i trafić na okładki różnego rodzaju pism i ktoś to może poczytywać za sukces, bo ma rozpoznawalną twarz. Według mnie „sukces” to przede wszystkim umiejętność utrzymania określonego poziomu przez dłuższy czas.

Czy według Pani mężczyznom żyje się łatwiej?
Jeżeli są w zgodzie ze sobą, żyje się im łatwiej, ale kobietom w tej sytuacji również. Mimo wielu zmian, jakie nastąpiły w środowisku z upływem lat, rola kobiety się nieco zmieniała, ale wciąż kobieta musi bardziej udowadniać swoją wartość zawodową w większym stopniu niż mężczyzna. Powinno się to zmieniać i w tym sensie mężczyznom z pewnością jest łatwiej. Ale jednocześnie myślę, że kobieta inteligentna ma ogromną siłę. Problem może powstać, kiedy taka silna kobieta trafi na słabego mężczyznę na kierowniczym stanowisku i udowodni mu swoją wyższość, to może mieć kłopoty.

Jak to się stało, że trafiła Pani do warszawskiej PWST, a następnie do telewizji?
Po prostu wybrałam ten kierunek studiów, gdyż w Akademii Teatralnej pojawił się kierunek teoretyczny. Nie studiowałam aktorstwa tylko historię teatru i sztuki i ten wydział mi się bardzo podobał. Zrozumiałam, że da mi on takie ogólne humanistyczne wykształcenie w dziedzinie, która mnie wówczas bardzo interesowała, tj. w dziedzinie teatru, w którym byłam kompletnie zakochana oraz literatury, sztuki i historii. Wiedziałam również, iż będę się uczyć od najlepszych. Wśród wykładowców znaleźli się Stefan Meller, Marta Fik, prof. Zbigniew Raszewski , to były te atuty, dzięki którym nie miała żadnych wątpliwości. A telewizja była taką konsekwencją trochę niespodziewaną. Pisałam pracę magisterską na temat teatru i robiłam monografię Bogumiła Kobieli. Wówczas też zaczęłam przeglądać archiwa w teatrze telewizji. Naturalnie też telewizję znałam poprzez moją mamę, która tu kiedyś pracowała. To się stało niejako siłą inercji. Praca w telewizji nie była moim marzeniem, ale jak już zaczęłam tu bywać nie jako córka mojej mamy, ale ktoś samodzielny, zaczęłam spotykać ludzi z z działu artystycznego dwójki i teatru TV . To oni mi zaproponowali współpracę. Miałam zająć się programami kulturalnymi, więc pomyślałam, że mogę spróbować. Spróbowałam i tak zostało.

W jaki sposób zrodził się pomysł na program „Kocham kino”?
Do momentu zanim zaczęłam zajmować się „Kocham kino” zajmowałam się różnymi dziedzinami kultury. To były jeszcze takie czasy, kiedy w dwójce były soboty i niedziele poświęcone jednemu tematowi kulturalnemu. Ja robiłam masę dokumentów na temat różnych wydarzeń teatralnych, muzycznych, literackich. Na to było wtedy miejsce w telewizji, a kino nie było moją jedyną miłością. Jerzy Kapuściński, ówczesny szef działu kultury w dwójce, zaproponował mi poprowadzenie takiego programu. Zgodziłam się i tak to trwa do dziś. Początkowo robiłam to z bardzo małym zespołem, m.in. z Tadeuszem Sobolewskim. To, co było moją inicjatywą, to była cała sprawa ruszenia międzynarodowego kina, ponieważ początkowo program był nastawiony tylko na kino polskie. Mnie jednak zawsze ciągnęło dalej. Gdy zajmowałam się teatrem to zrobiłam dokument z festiwalu teatralnego z Avinogne, najważniejszego i największego festiwalu teatralnego. Moim marzeniem po studiach było właśnie zrobienie filmu dokumentalnego stamtąd. Potem, z kolei, pomyślałam, że skoro już się zajmuję kinem to nie sposób ominąć najważniejsze europejskie wydarzenia filmowe, należy być na festiwalach typu Cannes, Berlin czy Wenecja. No i też udało mi się to zrealizować i przekonać producentów. Trzeba tutaj pamiętać i zdawać sobie sprawę, że „Kocham kino” jest programem niszowym, kierowanym do wąskiego grona odbiorców o określonych zainteresowaniach. W związku z tym budżet tego programu jest bardzo mały i trzeba się w nim zmieścić, aby zrealizować takie reportaże i wyjazdy za granicę. I to uważam za swój sukces, że już przez 12 lat ten program utrzymuje się na antenie i niewątpliwie jest marką dwójki i TVP, a także daje widzowi możliwość obcowania z filmem nie tylko polskim, lecz także z najważniejszymi światowymi wydarzeniami filmowymi.
Niedawno otrzymałam fantastyczne potwierdzenie tego, że warto robić to, co robię. Na początku listopada otrzymałam odznaczenie przyznane przez prezydenta Włoch za propagowanie kultury włoskiej, co dało mi ogromną satysfakcję. Kiedy mi wręczano to odznaczenie, Order Gwiazdy Solidarności Włoskiej, wymieniono między innymi te relacje z Wenecji. Był to dla mnie jednoznaczny dowód na to, iż moje działania są dostrzegane nie tylko w kraju, ale i na świecie.

Należy Pani do niewielkiej chyba grupy ludzi, którym praca sprawia ogromną przyjemność.
Nie wyobrażam sobie inaczej. Nie mogłabym działać w jakiejś dziedzinie, która nie sprawiałaby mi przyjemności, byłaby niezgodna z moimi zainteresowaniami, gdzie musiałabym być gdzieś obok siebie, nie być sobą. W takiej sytuacji raczej nie mogłabym funkcjonować.

Czy udało się Pani zaprzyjaźnić z którąś z gwiazd, które poznała Pani przy okazji wywiadów?
Nie, nawet nie mogłabym nadużywać tego słowa. Oczywiście z wieloma z nich utrzymuję kontakty, a przede wszystkim z gwiazdami ze środowiska polskiego. Natomiast jeżeli chodzi o gwiazdy spoza kraju to są takie, z którymi robiłam już kilka razy wywiad i te osoby mnie rozpoznają. Nawet okazuje się, że mają do mnie jakieś większe zaufanie, bo wiedzą, czego się można po mnie spodziewać. Ale jeśli mowa o prawdziwej przyjaźni, jak to powszechnie rozumiemy, to nie, nie zaprzyjaźniłam się z nikim.

Kto jest Pani idolem, a kto autorytetem?
Na takie pytania jest bardzo trudno odpowiedzieć, bo jest tyle wspaniałych osób. Nie mam takiej jednej osoby. W swojej pracy miałam okazję spotkać wielu wspaniałych ludzi. Od każdego z nich staram się czerpać jakieś wzory, cos brać dla siebie, wyciągać wnioski z różnych spotkań. Co najciekawsze, nie mam tu na myśli gwiazd i aktorów, z którymi pracuję. Niekiedy to są zwykli ludzie, którzy mnie rozpoznają i mam okazję z nimi porozmawiać. Okazuje się, że to są niezwykle ciekawe osobowości, a te rozmowy bardzo dużo mi dają.

Pani nazwisko kojarzy się z dobrym kinem, na wysokim poziomie. Co Pani sądzi o fali polskich telenowel i seriali komediowych opartych na amerykańskim modelu, z udziałem publiczności, gdzie dowcip niekiedy jest obecny niejako na siłę?
Tego rodzaju produkcji nie nazywam kinem. To są seriale, sitcomy i one mają swoją kategorię, istnieją na całym świecie, mają swoich odbiorców. Są oglądane i trudno powiedzieć, że mają zniknąć, bo w wielu sytuacjach czynią trochę dobrego. Np. taki serial jak „Na dobre i na złe” w momencie, gdy przeszedł przez fazę wyłącznie historii obyczajowo rodzinnych, zaczął pozytywnie wpływać na odbiorców. Twórcy tego serialu zrozumieli, ze poprzez pokazywanie życia codziennego szpitala mogą edukować te miliony ludzi, które go oglądają. I tak się w pewnym momencie stało. Do współpracy zostali zatrudnieni konsultanci medyczni i powstały odcinki poświęcone tematyce profilaktyki nadciśnienia tętniczego czy prewencji w chorobach układu krążenia, badaniach mammograficznych czy cytologicznych. Dzięki temu taka informacja dociera do rzeszy odbiorców w Polsce. Ale jest to tylko wybrany aspekt pozytywny polskich telenowel. Pozostałe są jakie są, a zdanie na ich temat zawarła Pani w pytaniu. Trudno mi się o nich wypowiadać, gdyż ich nie oglądam, a skoro Pani mówi, że kojarzę się z dobrym kinem na wysokim poziomie, więc tym bardziej nie mam wyrobionej opinii na ten temat.

Dlaczego, według Pani, aktorzy teatralni godzą się na udział w serialach i reklamach TV, powszechnie kojarzonych z niskim poziomem aktorstwa?
Zawodem aktora jest granie, czy gra on rolę w teatrze czy w reklamie i serialu to nie ma większego znaczenia. Jeśli aktorzy się decydują na to i mają taką potrzebę to mnie to zupełnie nie przeszkadza. Gorzej z dziennikarzami, bo uważam, że dziennikarze nie powinni brać udziału w reklamach. Natomiast aktorzy są stworzeni do grania różnych ról i tę także mogą zagrać.

Jaki ma pani sposób na spędzanie wolnego czasu?
Lubię przede wszystkim spotkania z najbliższymi. Miejsce wcale nie musi być ekskluzywne. Może to oczywiście być sycylijskie wybrzeże, ale równie dobrze wystarczy piękny podwarszawski las. Nieistotne jest miejsce. Ważne, żeby wolny czas spędzać w otoczeniu ludzi, których kocham.
Charakter mojej pracy powoduje, że mam tzw. nienormowany czas pracy i staram się nim dobrze gospodarować i korzystać z tych wolnych chwil w sposób bardzo racjonalny. Potrafię w ciągu dnia znaleźć sobie czas na całkowite zresetowanie się. Nie mam tego wolego czasu zbyt wiele, ale nie narzekam z tego powodu, bo to, co Pani wcześniej powiedziała jest prawdą, że bardzo lubię swoją pracę i z satysfakcją robię to, co robię i to jest takie pozytywne zmęczenie, bez frustracji i narzekania.

Czy są jakieś marzenie, które może Pani zdradzić?
Naprawdę marzę tylko o tym, aby móc zawsze spojrzeć sobie w oczy.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Katarzyna Supranowicz

Brak komentarzy

Przejdz do rozmowy

Brak komentarzy!

Możesz być pierwszym rozpoczynającym konwersację.

<