Aktualności

Spóźniaj się, lekceważ terminy…

31 sierpnia, 2017

(…)Niepunktualny początek obrad,
Niepunktualnie nadana „Kobra”,
Niepunktualnie przyszła pocztówka,
Niepunktualnie pociąg do Lwówka,
(…)Niepunktualnie mąż z delegacji,
Niepunktualnie wyjazd nad morze,
Niepunktualnie lekarz, ksiądz, pogrzeb(…)[1]

 

Znamy ten scenariusz świetnie. Jak mówią górale jest w nim „samo prowda, tylko prowda…(ostatniej części tego powiedzenia nie godzi się w tym miejscu cytować). Wiersz Wielogórskiego wskazuje na niepodważalne fakty, nie o nie wyłącznie jednak tu idzie. Zdecydowanie bardziej frapujące jest to, co z owej myśli wynika na co dzień dla tych, którzy chcą odnieść sukces mniej lub bardziej spektakularny, zrealizować swoje marzenia,  spełnić się w życiu. A że w prostocie tego zjawiska kryje się społeczna głębia,
o tym już poniżej.

W poradnikach doradzających na temat „Jak go zdobyć” nie brakuje poruczeń typu: „kobiecie wypada się spóźnić kilka minut”, „płeć piękna bywa pod względem punktualności uprzywilejowana”. To co jednak doradza się kobietom, a raczej na co się im zezwala, z całą pewnością nie jest zaleceniem dla płci brzydkiej. W mini poradniku dla mężczyzn czytamy bowiem: „Niewątpliwym znakiem lekceważenia i sposobem na obrażenie polskiej żony jest spóźnianie się.”[2] Badania potwierdzają zasadność tego wniosku, w ocenie kobiet: „Spóźnialstwo, nieznajomość słowa „przepraszam” i łamanie obietnic (w tym tej najczęstszej: „Zadzwonię wieczorem”) uplasowały się w drugiej dziesiątce.[3] W tej kwestii nawet klasyka ma coś do powiedzenia. „Nie sądziła, ażeby Wokulski miał jakiś pilniejszy interes na świecie aniżeli widzenie się z nią; gdyby się zaś spóźnił, postanowiła nie tylko traktować go z góry, ale nawet okazać mu niezadowolenie. „Jeżeli punktualność – mówiła sobie dalej – jest grzecznością królów, to już co najmniej powinna być obowiązkiem kupców!…”.[4] Ba, nawet Chmielewska w swoich powieściach po wielokroć wykorzystywała motyw zaczerpnięty z otaczającej ją rzeczywistości, a mianowicie opieszałość i nierzetelność różnych urzędów i wszechobecne spóźnialstwo.

Punktualność a raczej jej brak stała się także kanwą wielu filmów nie tylko komediowych. W filmie „Cast Away” (polski tytuł „Poza światem”) widzimy Toma Hanksa w roli Chucka Nolanda, który jest pracownikiem firmy transportowej FedEx na dosyć wysokim i odpowiedzialnym stanowisku. W początkowej części filmu obserwujemy go w akcji w jednym z moskiewskich magazynów FedEx-u, gdzie usilnie próbuje wytłumaczyć swoim rosyjskim podwładnym, że punktualność i dokładność muszą być bezwzględnie przestrzegane, jeśli FedEx chce utrzymać opinię najlepszej i najbardziej niezawodnej firmy kurierskiej. Nawet słynny OO7 korzysta w mieszanki punktualności i jej zaprzeczenia. Konkluzja jest w tym momencie więc prosta: od kilku bezcennych minut zależały więc fortuny, a jedyna i największa miłość mogła się nie ziścić przez spóźnienie kochanków.

Polacy są zgodni co do tego, że punktualność jest ważna. 8 na 10 naszych rodaków nie akceptuje spóźnialstwa.[5] Nie dyskutujemy z faktem, iż punktualność zapewnia porządek
w naszym życiu i ułatwia wzajemne kontakty międzyludzkie. Dlatego wszyscy chcemy, aby punktualność była cechą wszystkich ludzi. A tymczasem wystarczy prześledzić dyskusje na czatach, poczytać blogi by stwierdzić, że punktualność nie jest naszą mocną stroną, a na liście najbardziej cierpiących na niepunktualność są: politycy, artyści, nauczyciele, studenci, lekarze. A skoro o artystach mowa. Fani wybaczą im wiele, nawet spóźnialstwo, ale media… wystarczy przytoczyć w tym miejscu historię Enrike Iglesiasa. Upodobał sobie nasz kraj, mimo tego, że to właśnie w Polsce miało miejsce pamiętne nagranie i rozpowszechnienie jego ryków i wrzasków do mikrofonu podczas telewizyjnego koncertu. Fani darowali mu wszystko, niestety obrazili się na niego fotoreporterzy, których uraziła jego opieszałość w stawieniu się  na konferencję prasową.

A jak inne narody traktują ową  ludzką słabość ?

Punktualność dla Amerykanów jest istotna. Amerykanie niechętnie przystępują do negocjacji, które wymagają dużo czasu. Wychodzą z założenia, że czas to pieniądz i oczekują szybkich decyzji. Wolą zaryzykować porażkę negocjacji, doprowadzić do przyjęcia nie do końca dopracowanego kontraktu, niż stracić bezcenny czas na długotrwałe dochodzenie do kompromisu w każdym szczególe.

Europejczycy są także nakierowani na indywidualizm i punktualność (Niemcy i Szwajcarzy), Latynosów cechuje brak punktualności. Interesuje ich prawie wyłącznie najbliższa przyszłość i dlatego rzadko koncentrują się na planowaniu długofalowym. Negocjacje z przedstawicielami Bliskiego Wschodu mogą wydać się chaotyczne, czas nie jest czynnikiem, do którego przywiązuje się nadmierną wagę, terminy nigdy nie są ostateczne. Negocjacje są często przerywane, gospodarze wychodzą i wchodzą do pokoju obrad w dowolnych momentach. Punktualność nie jest szczególnie ważna.

W Meksyku np. słynne spóźnialstwo i luźne traktowanie terminów doprowadza do białej gorączki. Najczęściej powtarzane słowo ahorita (za chwileczkę), w rzeczywistości oznacza jakikolwiek termin w przyszłości, jeśli słyszymy luego (potem), to równie dobrze możemy zapomnieć o sprawie.[6]

Moglibyśmy mnożyć przykłady dostarczające nam dowodów na to, że grzech przeciw punktualności ma wiele twarzy. Czasami spóźnienia nie zależą tylko wyłącznie od nas. Wystarczy krótki romans np. z PKP, liniami lotniczymi czy innym przewoźnikiem by się o tym przekonać. Pojedyncze spóźnienia zdarzyć się mogą każdemu, i nie jest to koniec świata. Co jednak zrobić, gdy obcujemy z hydrą potężną i nękającą nas każdego dnia? Ja poradzić sobie ze stanem chronicznym?

No cóż nie wszyscy możemy liczyć na współtowarzyszy niedoli, jak bohater poniższej anegdoty:

Do ruszającego z przystanku autobusu podbiega mężczyzna, krzycząc:

– Ludzie, zatrzymajcie ten autobus, bo się spóźnię do pracy!

– Panie kierowco – wołają pasażerowie – niech pan stanie! Jeszcze ktoś chce wsiąść!

Kierowca zatrzymuje autobus, mężczyzna zadowolony wsiada i mówi z ulgą:

– Ufff, nie spóźniłem się do pracy… Bilety do kontroli proszę!

Zanim pochylimy się nad trikami i strategiami, które warto wdrożyć w celu uzdrowienia sytuacji natury należy uczynić istotne zastrzeżenie. Niepunktualność nie odnosi się tylko i wyłącznie do spóźniania na zaplanowane spotkanie zawodowe czy prywatne, to także kwestia dotrzymywania terminów w zakresie przygotowywania wszelkiego rodzaju projektów, wykonywania zleceń, krótko mówiąc wywiązywania się z powierzonych zadań w naznaczonym terminie.

Poszanowanie czasu innych ludzi zasadniczo warunkuje jakość naszych kontaktów i odpowiada za efektywność pracy zarówno pojedynczej osoby jak i zespołu. Spóźnianie się obciąża nie tylko psychicznie, blokuje także nasze możliwości werbalne w sprawnym, płynnym komunikowaniu. Nie ma nic gorszego jak zdyszany prelegent, ocierający kropelki potu, mierzący swoich słuchaczy rozbieganymi oczami czy nie mogący się skupić na swojej wypowiedzi. Niepunktualność staje się powodem stresu, obniżaniu się zadowolenia z wykonywanej profesji czy w końcu zakłóca skutecznie rytm pracy uniemożliwiając kolejne działania.

Jaka więc rada dla spóźnialskich i lekceważących terminy? Po pierwsze planuj swoją pracę i działania. W tym reżyserowaniu zadań stosować warto trik polegający na wyznaczaniu tzw. przedterminu, np. w czwartek masz oddać sprawozdanie, na godz. 10.00. Ty zaś określ, że materiał ma być gotowy dwa dni wcześniej. Ponadto podziel pracę na etapy. Wskaż konkretne terminy wykonania określonych zadań. Jeśli się da, zajmuj się naprzemiennie działaniami mniej i bardziej kreatywnymi. Wówczas unikniesz znużenia, pracując tylko nad mało satysfakcjonującymi elementami.

Wyrabianie w sobie systematyczności, skutkującej punktualnością nie dzieje się z dnia na dzień. Kształtowanie postawy to proces żmudny. Niezbędna jest więc każdemu motywacja. I choć to zabrzmi nieco trywialnie, myśl ową jednak zdecyduję się wyartykułować. Zabierając się do wykonania określonych zadań, warto wyobrazić sobie skutki płynące z dotrzymania lub niedotrzymania zobowiązań. Ot wystarczy  zaprojektować wizję wolnego czasu, jaki będziemy mieli do dyspozycji po wykonaniu pracy lub usłyszeć jak szef docenia naszą pracę. W ostateczności, zwłaszcza kiedy mamy respekt przed przełożonym, w naszej projekcji wystarczy ujrzeć monolog „Pan to zawsze po czasie… muszę poważnie przemyśleć sprawę Pana dalszego zatrudniania.” Brrr… porażająca to wizja, ale na niektórych działa…nie daje jednak przyjemności z wykonywanych zadań.

Pracujący w zespołach szczególnie powinni dbać o dotrzymywanie terminów. Od ich pracy zależy wszak całość projektu.

Tym, którzy mają kłopoty z terminami wielokrotnie towarzyszy frustracja, obezwładniająca i niszcząca. Nie przyświeca im bowiem myśl, iż poszanowanie czasu to krok ku inwestowaniu w sukces. Potrzebne są nam drobne sukcesy, by uniknąć wypalających stresów. Niezbędne jak się wydaje będzie w dochodzeniu do punktualności czyjeś wsparcie. Jeśli więc masz zwyczaj spóźniać się do pracy i na spotkania, znajdź kogoś kto cię będzie dyscyplinował. Poszukaj wsparcia przyjaznej duszy, która Sms – em ponagli cię od czasu do czasu. Przestaw wskazówki zegarka do przodu. Ustal priorytety. Pamiętaj, że usprawiedliwianie się ze spóźnienia i braku terminowego wykonania zadań jest co najmniej żenujące i upokarzające, zwłaszcza kiedy wynika z naszego braku dyscypliny.

Czasu niestety nie da się dokupić ani zmagazynować, więc kontrola nad jego wykorzystaniem wydaje się logicznie uzasadniona. W tym dojrzewaniu do gospodarowania czasem i wyrażania tym samym szacunku dla innych tkwi jednak mały szkopuł, jak orzekł A. Dumas (ojciec) „Tylko kobiety, których nie kochamy są punktualne”.

 

[1] http://www.waligorski.art.pl/liryka.php?litera=p&nazwa=622 [ z dnia 4 marca 2006]

[2] http://www.polish-translators.net/zona.html [ z dnia 5 marca 2006]

[3] http://wiadomosci.o2.pl/?s=512&t=5819

[4] B.Prus: Lalka. Rozdział 14.

[5] Badania CEBOS z 2004r.

[6] http://www.hotmag.pl/index.php?dzial=felieton&temat=1&miasto=1

Related Katarzyna NIE radzi Articles

Similar Posts From Katarzyna NIE radzi Category