W mądrych książkach z psychologii i antropologii naukowcy, badacze piszą, iż zasada wzajemności wpisana jest w naszą naturę, wręcz istnieje w naszym mózgu ośrodek kontroli umów społecznych.
Są kultury gdzie ta zasada jest tak mocna, że została przyjęta w życie jako pewien rytuał. Takie zachowania zostały zaobserwowane i opisane przez Bronisława Malinowskiego w obrębie archipelagu Wysp Trobriandzkich. Według Malinowskiego wymiana ta oprócz wymiaru społecznego miała wymiar również ekonomiczny, prawny i psychologiczny. I to wszystko zostało zaobserwowane i opisane na początku XX wieku. Dodatkowo mądre książki piszą, że jest to trwałe i uniwersalne. Czy aby na pewno?
Biznes po polsku, polski kapitalizm chyba jednak poradził sobie z tym prawem i jego pozytywnymi konsekwencjami doskonale. Ostatnie lata doświadczeń biznesowych pokazują raczej, że ta wszechobecna, trwała i uniwersalna myśl w naszym kraju może jednak nie działać. Chociaż może są jeszcze pozytywne przykłady, ale podobno wyjątek potwierdza regułę, że jako naród przedsiębiorczy, zaradny doskonale poradziliśmy sobie z odrzuceniem tych łańcuchów, konwenansów i gładko przeszliśmy do ekonomii i przedsiębiorczości egoizmu. W regionie skąd pochodzę moja babcia często mówi „do siebie ale nic od siebie”.
Gdzieś uciekła w naszej rzeczywistości lojalność, wzajemność czy po prostu bycie człowiekiem. Władzę, pieniądze mają ci, którzy idą przez biznes po trupach, wyciskają z rynku, pracowników, Klientów jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Wystarczy znaleźć artykuły i dane dotyczące prowizji bankowych w naszym kraju i się okazuje, że są najwyższe w całej UE. Wystarczy dotrzeć do danych deweloperów na temat marży na jednym m2 mieszkania. Wystarczy poczytać o premiach i zarobkach na stanowiskach politycznych w urzędach administracji rządowej i samorządowej i przedsiębiorstwach skarbu państwa.
Branża, w której pracuje promuje się jako niezmiernie etyczna, edukacyjna, prospołeczna, i dużo innych przymiotników z języka polskiego powodujących zadęcie każdego kto jest w tym zawodzie. Zastanawiam się tylko dlaczego w takim układzie, rozpadają się spółki, podkradani są Klienci, w umowach trzeba wpisywać zakaz konkurencji a najskuteczniejsi w zarabianiu są ci, którzy do perfekcji opanowali NLP a nie twarde metody i narzędzia
związane z prowadzeniem biznesu czy szeroko rozumianym zarządzaniem ludźmi.
W krajach skandynawskim usłyszałem kiedyś, że to co my nazywamy zasadą wzajemności oni nazywają kapitałem społecznym. Kapitał społeczny oparty na etyce i przejrzystości działania pozwala wybierać we współpracy profesjonalistów, do których mamy zaufanie i którzy dają gwarancję konkurowania z innymi na poziomie, jakości, efektywności, skuteczności ale nie zawsze najniższej ceny lub po prostu „znajomości”.
Dodatkowo fascynujące jest jak łatwo i szybko ludzie w naszym kraju zapominają o wszelkiego rodzaju pomocy czy chociażby dobrze wykonanej pracy. No chyba, że mają kolejny problem albo interes wtedy potrafią wykopać telefon bądź maila z podziemi i zadzwonić jakbyśmy się słyszeli zaledwie wczoraj i poprosić o kolejną przysługę. Najlepiej niezobowiązująca i bezpłatną.
Profesjonalizm jednak kosztuje. Ja od jakiegoś czasu uczę swoich znajomych i Klientów, że w biznesie pieniądz musi krążyć bo z makroekonomicznego punktu widzenia robi to dobrze nam wszystkim. Konsekwentnie więc wyceniam pracę a przysługi zostawiam na później. Skoro zasada wzajemności działa tylko w jedną stronę chce jasnych zasad i niczego od nikogo nie oczekuję. Jeśli już to sprawiedliwego i wypłaconego w umówionym terminie wynagrodzenia.
Na podsumowanie „cwaniakom zdecydowanie mówimy NIE” uczmy się od mieszkańców Wysp Trobriandzkich.
Radosław Wajler
Brak komentarzy
Przejdz do rozmowyBrak komentarzy!
Możesz być pierwszym rozpoczynającym konwersację.