Lubię otaczać się pięknem… – Małgorzata Potocka opowiada nam o swoim teatrze, pasjach i zwierzętach…
16 sierpnia, 2012 0 komentarzyJest pani tancerką, choreografką, producentką spektakli teatralnych, właścicielką teatru. Sabat to chyba jedyny w Polsce teatr rewiowy?
Nie ma w Polsce drugiego takiego teatru jak Sabat. Panuje tu wyjątkowa, niespotykana gdzie indziej atmosfera. Oczywiście najważniejsze są spektakle. Dynamiczne, kolorowe, realizowane w tradycji najlepszych światowych rewii czy przedwojennych polskich kabaretów. Poza tym klimat tworzą wysmakowane wnętrza, możliwość oglądania programu przy stolikach, towarzysząca temu wykwintna kolacja, wreszcie kończący każdy wieczór i trwający czasem do rana dancing.
Jeżeli to jedyny taki teatr, to nie ma Pani konkurencji. Trudno więc prowadzić takie przedsięwzięcie?
Mimo braku konkurencji, od strony biznesowej prowadzenie teatru o takim profilu jest bardzo ciężkim zadaniem. Jestem perfekcjonistką. Dbam o najwyższy poziom realizowanych u mnie przedstawień. Zatrudniamy najlepszych wykonawców, profesjonalne tancerki. Kanon gatunku to poza artystami bogata i widowiskowa inscenizacja. Do każdego spektaklu przygotowujemy około 300 kostiumów, skomplikowane efekty multimedialne. To wymaga ciężkiej pracy wielu ludzi, ale także dużo kosztuje wymiarze finansowym. Mimo roli, jaką odgrywamy na mapie kulturalnej stolicy i kraju, nie mamy żadnego wsparcia od instytucji odpowiadających za wspieranie sztuki teatralnej.
Co najbardziej cieszy szefową teatru?
Aplauz widzów. Siłą tego teatru, która pozwala przełamać największe trudności, jest akceptacja publiczności, podziękowania, kwiaty, pozytywne recenzje. Poza tym świadomość dysponowania znakomitym, niezwykle profesjonalnym zespołem artystycznym, ale także grupą znakomitych menedżerów, bez których w dzisiejszych czasach nie można byłoby prowadzić działalności.
Osobiście Pani dogląda wszystkiego?
Tego nauczyło mnie doświadczenie życiowe. Poza tym Sabat to teatr autorski, identyfikuję się z nim całkowicie. A to oznacza, że chcę mieć wpływ na każdy element jego funkcjonowania od dekoracji wnętrza, menu po scenografię, kostiumy i choreografię. Taka pasja nie uznaje półśrodków i czasem nawet zmusza do dyktatorskich rozwiązań.
Czyli ma pani receptę na sukces…
Sukces to profesjonalizm i podporządkowanie swojej osoby pewnej idei. Jestem obecna na rynku ponad 30 lat i aby tak długo się utrzymać „na fali” trzeba mieć i umieć stworzyć swój własny styl. Na ogół artyści w Polsce mają zaledwie swoje „pięć minut”, a ja niebawem będę obchodziła dziesięciolecie swojego teatru…
Mam stałą publiczność, fanów, wielbicieli i to jest dla mnie ważne.
Jaki był zwrotny moment w Pani karierze?
Nie wiem, czy którykolwiek z momentów mojej kariery można określić jako zwrotny. Raczej stopniowo rozwijałam swoje zainteresowania i pasje, a w zależności od miejsc i okoliczności pewne działania zajmowały mi więcej czasu, usuwając w tło inne. Tańczę do dzisiaj, choć teraz więcej satysfakcji przynosi mi tworzenie choreografii, projektowanie kostiumów czy prowadzenie teatru. Jednak od początku działam według pewnego planu i mimo wielu życiowych przeszkód udaje mi się go realizować.
Lubi Pani otaczać się luksusowymi przedmiotami?
Lubię otaczać się pięknem w każdym wymiarze, nie tylko tym materialnym. Poza tym potrzebna mi jest serdeczność otoczenia, duchowe ciepło. Coś takiego dają mi moje zwierzęta. Trzy cudowne pekińczyki i dwie gadające papugi. Ale oczywiście jak każda kobieta mam słabość do pięknych gadżetów. Ich luksus to nie tyle marka, co tajemnica, historia – stara biżuteria po mamie czy babci, dobra porcelana czy antyki. Ich obecność wzbogaca życie.
Jak walczy pani ze stresem?
Ja cudownie relasuję się w SPA, ale także w domu, gdzie zamykam się z moimi zwierzętami, projektuję kostiumy, pracuję nad spektaklem.
A podróże? Lubi Pani podróżować?
Jak już gdzieś jadę, lubię odpoczywać. Nie jestem osobą, która z plecakiem przemierza świat. Fantastycznie odpoczywam w naprawdę dobrym SPA, nad ciepłym morzem i w słońcu. Poza tym mój mąż ma dom na wsi, nad jeziorem i tam jeżdżę jak tylko mam czas. Kocham również Włochy, bardziej jestem Włoszką niż Polką, jeżdżę tam regularnie. Mam wielu włoskich przyjaciół. Ale moje pekińczyki nie lubią podróżować, męczą się.
A miasto, w którym mieszka mąż, Kraków, często Pani odwiedza?
To nie jest tak, że musimy być bez przerwy razem – każde z nas ma swój rytm życia. Ale Kraków często odwiedzam. To miasto jest dla mnie trochę uzdrowiskiem, życie płynie niespiesznie, w kawiarniach i restauracjach, spotyka się wielu znajomych… Warszawa jest zupełnie inna, tutaj pracuje się od rana do wieczora i robi biznesy. I zawsze trzeba się spieszyć. Tu nie ma miejsc, gdzie rano można celebrować kawę w gronie przyjaciół.
Wstaje Pani rano i….
Jem śniadanie z moimi zwierzakami, celebruję je, co trwa często ponad godzinę. Latem wypijam kawę na tarasie. Nie umawiam się wcześniej niż o 12 w południe. Potem dzwoni menedżerka i przypomina mi o spotkaniach.
Spędzam dużo czasu w teatrze i w domu – ja i mąż nie lubimy bywać na galach, imprezach, a przyjaciół zapraszam do siebie do teatru.
Popularność jest przyjemna?
Ja nie jestem aż tak popularna, aby mi to przeszkadzało, bym musiała się przed nią opędzać. To, że jestem rozpoznawana jest miłe.
Napisze Pani wspomnienia?
Na pewno napiszę, bo moje życie jest wyjątkowe. Podróżowałam po całym świecie, przeżyłam wiele doświadczeń. Na przykład porwanie terrorystyczne i zamach wojskowy. No i pewnie warte opisania są moje miłości: zarówno do mężów, jak moich artystów i do zwierząt.
Małgorzata Potocka – polska tancerka, reżyser, choreograf i pedagog baletu. Twórca teatru kabaretowo-rewiowego Sabat, przy ul. Foksal 16 w Warszawie. Autorka spektakli rewiowych, estradowych i telewizyjnych. „Sabat” wystąpił między innymi w Wiedniu, Berlinie, Nowym Jorku, Las Vegas, Londynie, Bangkoku, Rzymie, Sztokholmie. W 1985 roku była jednym z zakładników porwanego przez palestyńskich terrorystów statku MS Achille Lauro. Absolwentka Warszawskiej Szkoły Baletowej. Stworzyła zespół baletowy „Sabat”. Małgorzata Potocka została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi za propagowanie polskiej kultury w świecie. Czterokrotnie zamężna. W maju 2009 r. wyszła za mąż za aktora Jana Nowickiego. Ślub odbył się w rodzinnej miejscowości aktora, Kowalu koło Włocławka na Kujawach.
Źródło: Top Class
Brak komentarzy
Przejdz do rozmowyBrak komentarzy!
Możesz być pierwszym rozpoczynającym konwersację.