Niech sobie gadają. Ja robię dalej swoje! Inspirująca rozmowa z Iloną Adamską, wydawcą Law Business Quality, właścicielką agencji PR I.D.MEDIA, Ambasadorką Przedsiębiorczości Kobiet, fotomodelką.
9 listopada, 2018Spotykamy się na łamach naszego portalu po ponad rocznej przerwie. Od tego czasu sporo się u Ciebie zmieniło. Nie tylko w sferze prywatnej, ale też zawodowej.
Ilona Adamska: To prawda. Rok, który niebawem się kończy, jest dla mnie niezwykle trudny i przełomowy. Dużo zmian, dużo się dzieje. Do wielu rzeczy wciąż dochodzę, zmieniam. Śmierć bliskiej osoby – a w sumie tak naprawdę najbliższej, bo jednego z rodzica – przewartościowuje życie. Pokazuje, co się w nim naprawdę liczy. Nakazuje stanąć, zatrzymać się, zastanowić nad swoim życiem, relacjami, znajomościami, pracą. Odcięłam się od wielu toksycznych relacji. Bardzo zbliżyłam się do mamy. Inaczej spojrzałam na swój związek i ludzi, którzy są dookoła mnie. Postanowiłam ograniczyć pewne zawodowe aktywności, jak chociażby gale, które od kilku lat organizuję, z pięciu rocznie do tylko dwóch. Chcę się skupić teraz na warsztatach, szkoleniach, wykładach motywacyjnych. Chcę inspirować kobiety do zmian! Do tego, by wreszcie nabrały wiatru w żagle i gnały w stronę spełniania swoich marzeń.
Zauważyłam na Facebooku, że założyłaś Akademię Świadomego Budowania Marki. Cóż to takiego?
Projekt powstał niedawno, bo w październiku. Ma na celu budowanie świadomości wśród kobiet, ale nie tylko, czym tak naprawdę jest PR. Czym jest reklama, promocja, budowanie marki. Niestety wciąż mało osób zdaje sobie z tego sprawę. Rozmawiając na co dzień z koleżankami z innych agencji PR, utwierdzam się w przekonaniu, jak ważna i potrzebna jest edukacja w tym temacie. Mało osób, firm, przedsiębiorstw zdaje sobie sprawę z tego, że PR to nie sprzedaż. Że my – PR-owcy – jesteśmy odpowiedzialni za zaszczepianie zainteresowania danym produktem, marką, usługą, ale nie odpowiadamy za sprzedaż produktu. My dbamy o dobre relacje z mediami, z potencjalnym klientem, budujemy u ludzi świadomość istnienia danego produktu i korzyści wynikających z jego posiadania, ale to dział sprzedaży, dział handlowy odpowiada za jego sprzedaż. Moja Akademia ma pokazać osobom, że budowanie marki to proces długofalowy, proces, który jak mówi w wywiadach dr Irena Eris, nigdy nie powinien zostać uznany za zakończony. To praca na całe życie. Akademia to także integracja wyjątkowych kobiet, warsztaty i spotkania motywacyjne w całej Polsce, które mają na celu łączenie kobiet, integrowanie środowisk ludzi przedsiębiorczych. Stawiam na co dzień na kobiety. One mają naprawdę niesamowitą moc. Choć czasem niestety w to nie wierzą.
Wczoraj wrzuciłaś informację na Facebooku, że robisz warsztaty pt. „Kobieta Liderka. Odkryj w sobie siłę”. Czy czujesz się liderką, bo wiele osób cię tak postrzega?
To bardzo miłe. Dziękuję.
To nie kokieteria, tylko fakt (śmiech).
Tym bardziej mi miło. Odpowiadając jednak na pytanie, czy czuję się liderką, powiem, że w pewnym stopniu tak. Bo zdaję sobie sprawę z tego, że umiem pociągnąć za sobą „tłumy”. Że mam grono wiernych fanek, kobiet, dla których jestem inspiracją. A dowody tego mam na co dzień w postaci mejli, wiadomości, komentarzy na Facebooku, Instagramie. Czasami nie zdaję sobie do końca sprawy z tego, jak wiele kobiet mnie zna, ceni, śledzi, naśladuje. Bo tak naprawdę ja nie robię nic wielkiego. Po prostu odważnie realizuję swoje cele, marzenia. Nie patrzę wstecz, nie rozpamiętuję przeszłości. Nie analizuję, czy coś mi się opłaci czy nie. Idę za głosem serca, swojej intuicji. Kobiety liderki to kobiety, które o swojej pracy opowiadają z pasją. Które kochają to, co robią. Które same muszą płonąć, aby inni zdołali zapłonąć.
Od czego więc zależy sukces kobiet w biznesie?
Na pewno od siły przebicia, przebojowości, asertywności i walki o siebie. Ważna jest też pokora, cierpliwość i umiejętność mówienia NIE. Jest ona bardzo ważną umiejętnością życiową, którą należy stale doskonalić. Nigdy nie jest to miłe doświadczenie, nawet jeśli osiągniemy w tym mistrzostwo… Ale gdyby budowanie kariery było proste i pozbawione stresu, dużo więcej kobiet byłoby na szczycie. Dzięki mówieniu NIE, zyskamy w życiu wolność i będziemy mogły śmielej realizować swoje ambicje. Siła kobiet tkwi w naszej kobiecej intuicji, którą trzeba wykorzystywać. Gdy tylko podpowiada nam, że coś jest nie tak, należy jej słuchać, sprawdzać, pytać, upewniać się. Pani Solange Olszewska, która wybudowała wraz z mężem największą w Europie fabrykę autobusów Solaris, powiedziała w jednym z wywiadów, że my, kobiety, jesteśmy bliżej ziemi. Nasza intuicja to jest talent w biznesie. Naszą mocną stroną jest wielozadaniowość, podzielność uwagi. Umiejętność robienia miliona rzeczy naraz. Z badań cech kobiet prezesek, o których napisał niedawno Harvard Business Review, wynika, że decydujące znaczenie dla sukcesu kobiet w biznesie ma kombinacja czterech cech i kompetencji: odwagi, podejmowania ryzyka, odporności oraz zarządzania niejednoznacznością.
Czy to wszystko?
Myślę, że niezwykle ważny jest też partner. Osoba, która jest blisko nas. Która powinna nas wspierać, motywować, często też inspirować. Dodawać odwagi, otuchy. Która daje pocieszenie w momentach zwątpienia, stanowi odskocznię i najlepszy balans między pracą a życiem prywatnym. Jak mawia Beata Stelmach: „Dobra energia w domu nakręca dobrą energię w pracy”. Zgadzam się z tym w stu procentach.
Masz to szczęście, że od roku jest ktoś taki przy Tobie.
Jest przy mnie ktoś wyjątkowy. Ktoś, kto mocno trzyma za mnie kciuki. Kto wspiera, dopinguje, a z racji swojego zawodu i tego, gdzie pracuje, często pomaga mi również w pracy. Gdy mi źle, gdy mam gorszy dzień, to jemu się zwierzam. Jestem bowiem typem kobiety, która na Facebooku nie wylewa swoich żali, nie narzeka. Która jest silna i twarda. Ale jak każda z was – mam słabsze momenty, chwile zwątpienia. Chcę wtedy rzucić wszystko i… wyjechać kontemplować do Indii.
No dobrze, a czego wciąż jeszcze brakuje kobietom w biznesie? Czego powinniśmy się uczyć od mężczyzn?
Na pewno sporo jest jeszcze do zrobienia w obszarze kierowania zespołem. Nie mówię, że kobiety są złymi szefowymi, bo sama jestem szefową, ale widzę, że brakuje mi pewnych cech, które są typowe dla mężczyzn i których im zazdroszczę. Mam tu na myśli rywalizację. Niedawno przeczytałam superksiążkę „Liderki Biznesu. Jak zwyciężać i zmieniać świat” wydawnictwa PWN. Jest w niej wypowiedź Magdaleny Nawłoki, wiceprezes Allianz Polska, która idealnie wyjaśnia to, o czym chcę powiedzieć: „Kobietom pragnącym robić karierę ciągle brakuje genu rywalizacji. Mężczyźni na stanowiskach kierowniczych uwielbiają rywalizację. I nawet jeśli któryś z nich nie jest pierwszy, to i tak żyje w przekonaniu, że jest najlepszy. Większość kobiet, gdy tylko pojawiają się elementy rywalizacji, wycofuje się. Mówią, że nie muszą, nie potrzebują. To duża blokada mentalna, która nie pozwala iść do przodu. Jeśli jesteś kobietą i chcesz robić karierę, to nie masz wyjścia – musisz konkurować. Musisz udowadniać, że jesteś lepsza niż inni, ale nie zapominaj, że tu też należy zachować umiar. Niektóre kobiety zbyt mocno pragną udowodnić swoją wartość i wręcz wymuszają równouprawnienie. Powstaje napięcie. W takiej sytuacji mężczyźni je deprecjonują, twierdząc, że kobiety nie umieją panować nad emocjami. Na facetów najlepiej działa SPOKÓJ”. Cóż więcej powinnam dodać? Chyba nic…
Czy zatem przyszłość w biznesie należy do kobiet?
O tym właśnie niedawno rozmawiałam z Kasią Niezgodą i Kasią Pawlikowską na kanapie w DDTVN. Wszystkie zgodnie stwierdziłyśmy, że przyszłość należy do nas! Przygotowując się do rozmowy na antenie stacji TVN, przeczytałam ciekawy artykuł na portalu Olgi Kozierowskiej „Sukces Pisany Szminką” dotyczący badań Female Tribes. To badania, które od kilku lat prowadzone są na całym świecie z inicjatywy firmy J. Walter Thompson. Ich celem jest uchwycenie nowego, globalnego wizerunku kobiet i sprawdzenie, jak nowe role, które przyjmują kobiety, wpływają na gospodarkę, naukę, politykę, kulturę i biznes. Dane do Female Tribes zbierane były w dziewięciu krajach, m.in. w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, w Australii, RPA, Indiach czy Brazylii. Co wynika z najnowszego raportu? Po pierwsze, kobiety niezależnie od szerokości geograficznej wyszły poza dwie stereotypowe role – matki oraz żony i kobiety robiącej karierę. Po drugie status matki przestał stygmatyzować kobiety. Niezwykle dominujący stał się trend późnego, tzw. dojrzałego macierzyństwa oraz łączenia rodzicielstwa z karierą, przedsiębiorczością lub aktywnością zawodową w ogóle. Po trzecie wiek przestał być cezurą aktywności kobiet. Wiele pań dopiero po „50” zaczyna rozwijać swoje talenty i odkrywać na nowo swoje powołanie. Kobiety zaczęły odkrywać siebie na nowo. Chcą się szkolić, rozwijać, integrować. Stąd ogromna popularność różnych klubów dla kobiet, akademii, kongresów, eventów.
Mówi się często o tzw. solidarności jajników, a ja jednak wciąż słyszę o tym, że kobiety ze sobą rywalizują, podkładają sobie świnie. Jak jest w Twoim przypadku?
Największy hejt, jaki dostaję, dostaję niestety od kobiet. Są wokół mnie panie, które darzą mnie ogromnym szacunkiem, sympatią i z wzajemnością. Są zawsze chętne do współpracy, pomocy, ufają mi, powierzają prowadzenie np. swojego PR, marketingu, ale są też takie, które na przestrzeni kilku lat okazały się osobami fałszywymi, dwulicowymi. Które oczerniają, opluwają, plotkują. Do tego jednak trzeba się przyzwyczaić. Zawsze powtarzam na swoich wykładach: im wyżej, tym samotniej. Czas najlepiej weryfikuje znajomości. Kiedyś koleżanka przyszła do mnie i powiedziała: „Oj Ilo, w Warszawie to ty naprawdę masz wielu wrogów. Zazdroszczą Ci. I to bardzo”. Odpowiedziałam jej: „Niech sobie gadają. Ja robię dalej swoje!”. Dlaczego? Bo prawda sama się obroni. Jeśli jesteś uczciwa, autentyczna, szczera w tym, co robisz, to żaden hejt, żadne pomówienia nie są w stanie zniszczyć opinii na twój temat. Budując 12 lat swoją markę, postępując zgodnie z własnym, mocnym kręgosłupem moralnym, z wartościami, które wpoili mi rodzice – żaden „czarny PR” nie jest w stanie mnie zabić. Nawet nie wiesz, ile razy słyszę od ludzi, że ktoś powiedział, że nie warto ze mną działać, bo jestem „taka i owaka”. Często łapię się za głowę, gdy słyszę, jakie historie ludzie wymyślają na mój temat. Ludzie – uwaga – którzy NIGDY mnie nie znali, nie poznali osobiście. Najczęściej oczerniają nas ci, którzy sami niewiele robią. Którzy mają nudne, przewidywalne życie. Albo ci, którym po prostu nie wyszło. Dlatego olewam! Czasem boli… ale generalnie mam to gdzieś. Jak mawiał Kuba Wojewódzki: „Miarą sukcesu jest liczba twoich wrogów”. PRAWDA!!!
Mocne słowa. Ale również też tak uważam. No dobrze. Zmieńmy trochę temat na bardziej przyjemny. Ilona Adamska – kobieta wulkan, człowiek orkiestra, wydawca książek, magazynów, portali, ale też… fotomodelka. Z zachwytem oglądałam Twoje zdjęcia z Rzymu.
Niesamowita przygoda, piękna sesja. Superwyjazd. Za aparatem Dorotka Czoch. Czego chcieć więcej! Od czasu do czasu bawię się jeszcze w modeling, choć po wybiegu już nie chodzę.
Dlaczego?
Kiedyś, gdy pracowałam w agencji D’VISION, byłam typowym patykiem z wybiegów. Moja mama martwiła się, czy czasem nie złamię się, idąc ulicą. Odchudzałam się bez przerwy. Czy było warto? Hm… nie wiem. Dziś, mając 36 lat, mam więcej zleceń, realizuję więcej sesji niż wtedy, gdy miałam wymiary typowej wybiegowej modelki. To dopiero dziś, mając ponad 30 lat, zagościłam na swoich pierwszych billboardach w Warszawie. Dzięki cudownej marce Kumazu i jej szefowej Karinie Kondeja-Wojtczak. To dziś jestem twarzą i ambasadorką takich marek jak Wojewodzic, Everyday Official czy Ana Hickmann.
Bo jesteś piękna. Taka kobieca. Pokazujesz kobietom, że rozmiar nie ma znaczenia. Że dziś liczy się osobowość, błysk w oku. A nie wymiary…
Jak każda kobieta miewam lepsze i gorsze momenty, jeśli chodzi o swoją wagę. Jestem osobą, która zajada stres. A teraz także ogromny ból i tęsknotę za zmarłym Tatą. Kocham słodycze i makarony. Ciężko mi utrzymać stałe wymiary. Mam jednak partnera, dla którego jestem miss świata i to mi w zupełności wystarczy. O pięknie kobiety nie decyduje uroda, ale jej wnętrze. Jest mnóstwo pięknych kobiet.
Najczęściej zrobionych…
– Też.. (śmiech)… Sama dobrze wiesz, że pod tą cudną buźką i megadrogą torebką od LV nie ma nic. Piękno kobiety widać w jej oczach, spojrzeniu. Rozmowie. W klasie… Instagramowe laleczki Barbie… może i są fajne, kuszą mężczyzn, ale sorry… to panie „na raz”. Jak powiedział kiedyś mój znajomy na Facebooku: „Czyż wielkimi silikonowymi piersiami ugotujesz obiad? Zaprowadzisz dzieci do szkoły? Okażesz ciepło i miłość? No chyba nie. Liczy się wnętrze”.
Dobrze powiedziane! Popieram. I dziękuję za dzisiejszą rozmowę. Trzymam kciuki za wszystkie Twoje projekty. Nie zmieniaj się! Robisz same superrzeczy! I dajesz niezłą energię do działania.
Dziękuję. Całuję wszystkich, których zainspirowała nasza rozmowa.
Rozmawiała: Anna Bąk