O budowaniu marki osobistej, byciu liderem, a także odwadze, spontaniczności i naturalności rozmawiamy z Iloną Adamską, marką samą w sobie, redaktor naczelną „Imperium Kobiet”, „Law Business Quality”, właścicielką I.D.MEDIA.
Zacznę może dość przewrotnie: czym dla Ciebie jest marka osobista?
Ilona Adamska: Marka to wartości, którym hołdujemy. Markę budujemy po to, by inni jej pragnęli. Jak mówi dr Irena Eris: „Marka osobista to silna marka z twarzą, marka o ludzkich cechach. Jej synonimem jest autorytet – wzór, znawca, twórca opinii, ekspert”. Marka osobista musi być więc wiarygodna, spójna z tym, jak na co dzień postępujemy i co myślimy. A wiarygodni jesteśmy wtedy, gdy w 100% jesteśmy przekonani do tego, co robimy. Jak dodaje dr Irena Eris w książce Aleksandry Ślifirskiej „Rekiny biznesu w mediach…”: „Budowanie marki osobistej to wszechstronny proces twórczy, którego nie można, a nawet nie powinno się uznawać kiedykolwiek za zakończony. To systematyczna praca na całe życie i może zabrzmi to górnolotnie – praca nad człowieczeństwem”.
Wiesz o tym, że dla wielu osób Ilona Adamska to już marka? Kiedy w środowisku wydawniczym wymawia się tytuł „Imperium Kobiet”, od razu pada nazwisko Adamska. IK to nie do końca magazyn, to bardziej Ilona Adamska.
Bardzo miło mi to słyszeć. Nie będę ukrywać, że docierają do mnie również tego typu komentarze. Zwłaszcza od osób zawodowo zajmujących się budowaniem marki osobistej, szkoleniami z tego zakresu, np. od dr Ewy Hartman, którą poznałam dwa lata temu na jednej z konferencji w Łodzi, a z którą obecnie współpracuję przy projektach związanych z moimi magazynami i kongresami dla kobiet. Ewa bacznie mnie obserwuje i niejednokrotnie pisze, że jestem marką samą w sobie. Że jestem nie do podrobienia (śmiech).
Jak budujesz swoją markę?
Swoją markę buduję tak naprawdę od momentu założenia swojej firmy w grudniu 2005 roku. Byłam wtedy jeszcze na studiach. Oczywiście początki mojej działalności biznesowej były dość zabawne. Nie miałam kompletnie głowy do interesów. Byłam samoukiem, polegałam jedynie na swojej intuicji. Nie kończyłam żadnych kierunków biznesowych związanych z zarządzaniem czy choćby z modnym wtedy marketingiem. Skończyłam filozofię i dziennikarstwo, które choć fajne, nie dały mi żadnej konkretnej wiedzy praktycznej. Całe życie zawodowe uczę się na własnych błędach, inspiruję się lepszymi od siebie, obserwuję duże wydawnictwa, śledzę trendy i… ryzykuję. Czasem zbyt wiele. Czasem odbija się to na moim zdrowiu. Ale kto nie ryzykuje w biznesie – stoi w miejscu! Jak buduję swój wizerunek? Prowadzę bloga, jestem bardzo aktywna na Facebooku (niektórzy twierdzą, że aż za bardzo), niedawno założyłam profil na Instagramie. Przede wszystkim jednak udzielam się charytatywnie, społecznie, organizuję spotkania dla kobiet w ramach Klubu Imperium Kobiet czy Akademii Law Business Quality, piszę książki, pojawiam się w mediach, udzielam wywiadów, występuję jako prelegentka na licznych konferencjach dla kobiet. Chcę swoją postawą inspirować inne kobiety do działania.
Jesteś prawdziwym przywódcą, liderem.
Dr Henryka Bochniarz twierdzi, że bycie liderem polega w dużej mierze na odwadze. I na umiejętności komunikacji. Po raz drugi pozwolę sobie wspomnieć tu o książce Oli Ślifirskiej „Rekiny biznesu w mediach…”, ponieważ jej najnowsza pozycja właśnie w całości poświęcona jest temu zagadnieniu – sztuce tworzenia profilu publicznego lidera, a co za tym idzie – skutecznej komunikacji. Pani Bochniarz podkreśla, że komunikacja jest dla lidera narzędziem do inspirowania. Jeśli nie potrafimy pociągnąć za sobą ludzi, to nie jesteśmy liderami. Czym pociągamy innych? Naszymi czynami, tym, jak opowiadamy o swojej pracy, pasjach. Lider musi mieć w sobie wewnętrzną energię, którą inni muszą poczuć. Wydaje mi się, że mam w sobie ten dar. Świadczy o tym choćby fakt, że mam grupę „wiernych fanek”, które jeżdżą za mną po całej Polsce na wszystkie moje kongresy, eventy, biorą udział w każdym spotkaniu Klubu, kupują każdą książkę, którą zarekomenduję na Facebooku. Jedna z pań napisała do mnie niedawno na Facebooku, że ma w domu biblioteczkę, a w niej oddzielną półkę z napisem „Książki rekomendowane przez Adamską”. Dostałam zdjęcie tej półki, które przechowuję na swoim pulpicie! Przemiły prezent.
Jakimi cechami powinien jeszcze odznaczać się lider zespołu?
Lider musi być na pewno wiarygodny, spójny, otwarty, umiejący słuchać. Jego celem jest sprawienie, żeby ludzie byli dumni z tego, gdzie pracują i jaką markę tworzą. Rafał Brzoska uważa, że komunikowanie się to 90% pracy lidera, resztę stanowi strategia. Lider to osoba, która żyje swoją pracą i umie o niej opowiadać podczas licznych publicznych wystąpień. Jeśli chce być szanowany, musi mówić z głowy. To pokazuje naszą wiedzę i budzi zaufanie, buduje autorytet. Pokazuje, że wie, co robi i nikt inny nie myśli za niego. Dr Irena Eris tak to ujmuje: „Sztuczne byłoby dla mnie »ćwiczenie roli« czy też uczenie się na pamięć odpowiedzi. Nie można wyuczyć się historii swojego życia… Ją trzeba po prostu opowiadać”. Podczas różnych konferencji zawsze zadają mi pytanie, dlaczego nie mam ze sobą prezentacji w PDF. Zawsze odpowiadam: „Stawiam na spontaniczność i naturalność”. I zawsze wygrywam. Najwięcej osób podchodzi do mnie po konferencjach i mówi, że byłam najbardziej przekonywująca. Byłam autentyczna. I choć czasem zgubiłam wątek, zapomniałam czegoś, strzeliłam językową gafę – byłam w 100% sobą. A dziś autentyczność jest w cenie.
Czy Twoi pracownicy są dumni z tego, że pracują w I.D.MEDIA?
Myślę, że tak. Magda, PR manager w I.DMEDIA, jadąc ze mną w kwietniu do Torunia na konferencję Studenckiego Forum Business Centre Club, powiedziała mi w samochodzie, że czuje, że I.D.MEDIA to także jej firma. Że zanim przyszła do mnie w sierpniu ubiegłego roku z CV, bacznie obserwowała mnie przez 4 lata i wymarzyła sobie pracę u mnie. Niech odpowiedzią na Twoje pytanie będzie także fragment dzisiejszego mejla od pani Eli (60-letniej kobiety pracującej kiedyś w znanym topowym magazynie biznesowym), która wraca po tygodniowym urlopie i pisze: „Cieszę się, że jutro zaczynam pracę, bo już stęskniłam się za Tobą i Mokotowską”. Nic dodać, nic ująć. Takie wiadomości od pracowników cieszą najbardziej.
Jak zatem zjednujesz sobie sympatię pracowników?
Jestem sobą. Nie wywyższam się. W pracy jestem dokładnie taka sama jak w domu czy na babskim weekendzie z koleżankami. Nie przyodziewam żadnych masek. Mam ogromną intuicję i zdolność empatii. Zawsze pytam pracowników, jak się czują, jak ich dzieci, jak się udał urlop. Staram się być na bieżąco z ich sprawami, choć szanuję ich prywatność i za bardzo nie wnikam w sprawy osobiste, rodzinne. Kiedy widzę, że np. ktoś się źle czuje – natychmiast każę mu zostawić pracę i jechać do domu. Dzielę się z innymi, np. voucherami do salonów mody, kosmetycznych czy drobiazgami, które są przysyłane do redakcji. Ważna jest także umiejętność słuchania. I przyznawania się do tego, że czegoś nie wiemy.
Jaka na co dzień jesteś? Bo wiele osób myśli, że Ilona Adamska to poważna, może nawet trochę chłodna, pewna siebie kobieta biznesu.
Ci, którzy mnie znają lub obserwują na Facebooku, doskonale wiedzą, że na pewno do nudnych, drętwych i chłodnych osób nie należę (śmiech). Jestem zwariowana, spontaniczna, naturalna. Popełniam błędy, miewam doły, choć nie pokazuję tego publicznie. Jestem bardzo wrażliwa. Niestety mało asertywna, ale wciąż nad tym pracuję. Z pewnością nie jestem typową bizneswoman. Zresztą nigdy się na taką nie kreowałam. Jestem dziewczyną zakochaną w swoim życiu, w tym, co robi. Kocham podróże, kino, dobrą książkę, koszykówkę i jedzenie. Zwłaszcza kuchnię włoską, hiszpańską i orientalną. Dam się pokroić za doskonale przyrządzone krewetki.
Czy trzeba chwalić się sukcesami? Bo ty z pewnością do kobiet sukces należysz?
Joanna Przetakiewicz powiedziała, że „umieć komunikować sukcesy to wielka zaleta. Sukcesy wybrzmiewają w przestrzeni publicznej, stają się często inspiracją dla innych”. Zatem wszelkie zarzuty, jakie kiedyś mi stawiano (najczęściej przez zazdrosne koleżanki z konkurencyjnych tytułów), że się tylko lansuję, odpieram tym, że mówię o swoich „sukcesach”, a raczej swojej pracy tylko po to, by zainspirować innych. Pokazać im, że w życiu słowo „niemożliwe” nie istnieje, że wiara w siebie, w swoje pomysły, idee czyni cuda. Że porażka jest częścią sukcesu i jest najlepszą lekcją poznania samego siebie. A przede wszystkim, że od samego celu ważniejsza jest droga, którą kroczymy, z kim nią podążamy i sens tego, co robimy.
Rozmawiała: Agnieszka Buczek