Zdaniem Marka Zubera: CZY KREDYTY W POLSCE BĘDĄ JESZCZE TAŃSZE?
23 listopada, 2015 0 komentarzyStopy procentowe w Polsce nigdy jeszcze nie były tak niskie. Niektórzy przedstawiciele PiS-u sugerują jednak, że są wciąż za wysokie i że powinny zostać obniżone. Czy oznacza to, że mamy szanse na jeszcze tańsze kredyty i pożyczki?
Oprocentowanie kredytów i pożyczek wynika z dwóch elementów: kosztu pieniądza na rynku międzybankowym i marży, którą narzuca bank. Koszt pieniądza na rynku, to koszt pożyczek, jaki udzielają sobie banki. Wszystko dzieje się na tzw. rynku pieniężnym. Bez tego rynku nie funkcjonowałby żaden system bankowy. To właśnie świadomość, że można pożyczyć środki jest podstawą działania banków. Daje płynność całemu systemowi. Bank musi inwestować to, co powierzą mu klienci, w przeciwnym razie będzie tracił, bo przecież klientom za pieniądze płaci. Musi więc mieć możliwość pożyczenia, gdy stanie się coś, czego nie przewidział. Na przykład będzie trzeba szybciej oddać powierzone przez klienta pieniądze. Dzięki temu rezerwa gotówkowa jest stosunkowo niewielka i nie ponosi się istotnych strat z tytułu jej utrzymywania.
Na rynku pieniężnym działa także Narodowy Bank Polski. On także może udzielać pożyczek bankom. I może od nich przyjmować nadwyżki, za które płaci. Ta druga kwestia jest w Polsce istotniejsza, ponieważ w systemie bankowym panuje nadpłynność. Czyli pieniądzy jest więcej, niż udało się udzielić kredytów i pożyczek. Nadpłynność tę szacujmy na około 100 mld złotych.
Jeśli mogę ulokować środki w NBP, to znaczy, że NBP będzie wyznacznikiem oprocentowania dla rynku pieniężnego. Dlaczego? Bo w każdym kraju, także w Polsce, bank centralny, czyli w naszych realiach właśnie NBP, jest najpewniejszą instytucją, jaką sobie można wyobrazić. Dzieje się tak dlatego, że ma on, mówiąc kolokwialnie, drukarkę. Zawsze nam odda pożyczone pieniądze, bo przecież to on decyduje o tym, ile ich jest. Jeśli zatem jakiś inny bank będzie chciał od nas pożyczyć to musi zapłacić więcej, niż płaci NBP. Bo ryzyko pożyczki jest większe.
Oprocentowanie, które NBP płaci za powierzone mu środki to tzw. stopy interwencji, czy też stopa referencyjna, o której często słyszymy w mediach. W naszych warunkach to ona właśnie jest najważniejsza. Podwyższenie tej stopy prowadzi do podwyższenia kosztu pożyczek między bankami. A obniżenie do obniżenia. Właśnie ze względu na relację, o której przed chwilą napisałem. A ponieważ koszt pożyczek międzybankowych wpływa na koszt kredytów i pożyczek dla ludności i dla firm, to wszystko już jest jasne. Podwyższenie stopy referencyjnej prowadzi do wzrostu oprocentowania kredytów i pożyczek, a obniżenia do spadku.
O wysokości stóp procentowych decyduje w ramach NBP Rada Polityki Pieniężnej. Składa się ona z dziesięciu członków. Ośmiu z nich będzie wymienionych w styczniu i lutym 2016 roku. Dokonają tego Prezydent, Sejm i Senat. A zatem będzie to w gestii osób związanych z PiS. Czy zatem oznacza to, wobec wypowiedzi niektórych przedstawicieli tej partii, że stopy zostaną jeszcze obniżone? Nie jest to wcale takie pewne. Wielokrotnie już bowiem było tak, że osoby, które weszły do RPP nieco modyfikowały swoje poglądy. I zawsze w kierunku mniej chętnego obniżania stóp czyli, jak my to nazywamy, łagodzenia polityki monetarnej.
W ostatnich latach byłem krytyczny wobec działań Rady. Uważam, że popełniła ona błędy niepotrzebnie podwyższając stopy w maju 2012 roku, a potem zbyt wolno je obniżając. Jednak, moim zdaniem, obecnie dalsze obniżki nie są wskazane. Nie moje zdanie jednak, a nowych członków Rady będzie istotne.
Nie wiem, czy stopy zostaną obniżone. Ale jeśli miałoby do tego dość, to od razu na początku funkcjonowania nowej RPP, czyli pod koniec pierwszego i na początku drugiego kwartału 2016 roku.
Brak komentarzy
Przejdz do rozmowyBrak komentarzy!
Możesz być pierwszym rozpoczynającym konwersację.