Najnowsza publikacja „Kobiety o kobietach, czyli cała prawda o płci pięknej” to bez wątpienia ogromny sukces. Ukoronowaniem tego wydarzenia była m.in. Podlaska Gala Biznesu 2019. „Po raz pierwszy w życiu to biblioteki i różne kobiece organizacje z całej Polski same zapraszają mnie na wieczory autorskie, mówiąc, że zajmą się w pełni ich organizacją i promocją wydarzenia. Ja mam tylko przyjechać, opowiedzieć o książce i o nic się nie martwić” – opowiada pomysłodawczyni i autorka projektów Ilona Adamska.
Za nami dwa niezwykle udane, zakończone wielkim sukcesem wydarzenia: premiera książki „Kobiety o kobietach, czyli cała prawda o płci pięknej” oraz Podlaska Gala Biznesu 2019. Jak się czujesz? Emocje opadły?
Ilona Adamska: Wciąż jeszcze nie doszłam do siebie. Od tygodnia ciężko wstać mi rano z łóżka, bo organizm zwyczajnie domaga się więcej snu i odpoczynku. Jestem przemęczona, ale szczęśliwa, bo eventy zakończyły się naprawdę ogromnym sukcesem. Było pięknie, z klasą, prestiżowo, niezwykle kobieco. W powietrzu unosiła się dobra energia. Goście wychodzili zadowoleni. Jeszcze nigdy, a eventy organizuję od ponad 6 lat, nie dostałam tylu pięknych wiadomości, SMS-ów, telefonów i gratulacji od pań, które pojawiły się na premierze mojej najnowszej książki w Klubie Loft 44. Byłam jednak w takim transie i w takim stresie, że za wiele z tej gali nie pamiętam.
Wiele osób mówiło w kuluarach, że to Twój największy i najgłośniejszy projekt. Mam na myśli książkę i jej premierę. Prawie 300 osób na sali, znane gwiazdy, media, kamery. Dużo pracy włożyłaś w to wszystko. Czy też uważasz, że ten projekt wynosi Cię na wyższy poziom jeśli chodzi o świat kobiecego biznesu i tego, jak zaczynasz w nim być postrzegana?
Byłabym hipokrytką, gdybym powiedziała, że tego nie czuję. To, co się teraz dzieje, zwyczajnie mnie przerasta, ale też ogromnie cieszy. Pierwszy nakład książki został wyprzedany praktycznie w 10 dni. W tym tygodniu robimy pierwszy dodruk. Panie zamawiają po 20,30,50 egzemplarzy książki dla siebie i swoich znajomych. Rekordzistka – 500 egzemplarzy. Po raz pierwszy w życiu, a wydałam już i napisałam 9 książek, to biblioteki i różne kobiece organizacje z całej Polski same, od siebie, zapraszają mnie na wieczory autorskie, mówiąc, że zajmą się w pełni ich organizacją i promocją wydarzenia. Ja mam tylko przyjechać, opowiedzieć o książce i o nic się nie martwić. Dla mnie to nowość, bo zawsze to ja szukałam miejsc na tego typu spotkania, sama musiałam szukać lokali, zajmować się promocją wydarzenia. A teraz nagle wszyscy chcą mnie zapraszać. Miłe, zaskakujące, pokazujące, że faktycznie coś się zmienia…
Jestem wdzięczna również moim cudownym bohaterkom książki, które także podejmują się organizacji autorskich spotkań w ich rodzinnych miastach. Mamy już zaplanowane w Toruniu, Kutnie, Bydgoszczy i Skarżysku Kamiennej. Maj i czerwiec spędzę więc jeżdżąc po Polsce z promocją książki, która, wiem już od kilku pań, że odmieniła ich życie.
Jesteś dla wielu kobiet inspiracją, dajesz energię do działania, ale też pomagasz uwierzyć w siebie. Sama nie masz z tym problemu?
Dopiero uczę się tej pewności siebie. Każdego dnia na nowo. Wierzę w siebie mocno jeśli chodzi o biznes. Nie boję się ryzyka, nie boję się podejmować nowych wyzwań, nie boję się problemów i trudności, które napotykam podczas swojej drogi do sukcesu. W życiu prywatnym bywa z tym różnie. Mam wiele kompleksów, które staram się zaakceptować. Z którymi muszę się jakoś zaprzyjaźnić… Bo raczej ich nie zmienię. Taka już jestem i inna nie będę. Taką stworzył mnie Pan Bóg. Dla niego jestem idealna, pozostaje mi to uszanować. Zresztą nie znam kobiety, która byłaby w stu procentach zadowolona ze swojego wyglądu. Zawsze znajdziemy coś, co chciałybyśmy zmienić. Jeśli jednak jest przy naszym boku partner, dla którego zawsze, bez względu na wszystko, będziemy miss świata, który będzie nas wspierał, komplementował, doceniał, to każdy jeden kompleks nie będzie miał już jakiegoś wielkiego znaczenia. Od razu jednak pragnę zaznaczyć, żeby też nie uzależniać swojego poczucia wartości od innych: przyjaciół, koleżanek, rodziców, partnerów. To my musimy najpierw pokochać siebie, aby móc pokochać kogoś innego i aby pozwolić się kochać i akceptować siebie w pełni, ze swoimi wadami i zaletami.
Od lat wpierasz różnego rodzaju akcje społeczne. Wsparłaś m.in. naszą kampanię przeciw przemocy w rodzinie, występując w spocie z podbitym okiem. Każdy Twój event ma element charytatywny. Tak zresztą było i teraz. Na premierze książki przekazałaś kilka sporych paczek prezentów dla podopiecznych Domu Samotnej Matki „Nazaret” w Warszawie. W Białymstoku licytowaliście obrazy na rzecz Domu Jednego Serca. Dlaczego pomagasz? Czy faktycznie dobro wraca?
Życie jest po to, żeby dawać z siebie jak najwięcej ludziom. Żeby pomagać, bo dobro wraca. W najmniej oczekiwanym momencie. Kiedy pomagamy innym, pomagamy sobie. Jeśli chodzi o samotne mamy, pomagam im od prawie 4 lat, głównie w okresie świąt. Może dlatego, że gdzieś tam podświadomie tęsknię już za własnym domem, rodziną, macierzyństwem. Kiedy przychodzę do domu samotnej matki i widzę te maluszki, które rzucają się na mnie, chcą się ze mną bawić, nie chcą wypuścić do domu, tulą się do mnie jak do dobrej cioci, aż ściska mi się serce i wiem, że warto im pomóc. Warto dać im trochę ciepła, uwagi, miłości, troski. Nie tylko tych rzeczy materialnych w postaci zabawek, pieluszek, ubrań, choć one też są oczywiście bardzo potrzebne. Jeśli chodzi o Białystok, wraz z Dorotką Lange, moją najbliższą przyjaciółką z Podlasia, postanowiłyśmy wesprzeć cudowną Wspólnotę Domu Jednego Serca ks. Mateusza Bajena, który odmienił nasze życie. Księdza, który sprawił, że na nowo odnalazłam Pana Boga, gdy zawaliło mi się życie niecały rok temu, po śmierci Taty. Wraz z Dorotką chciałyśmy choć w taki sposób podziękować za to, co dla nas zrobił i nadal robi. Pamiętajmy, że każdy z nas ma coś, co może dać innym. To nie muszą być tylko pieniądze. To może być dobre słowo, poświęcenie trochę czasu osobie w potrzebie, wsparcie duchowe. Nie kalkulujmy, czy warto pomagać. Bo jak mówił ojciec Fabian Kaltbach OFM: „Można nie pomagać, można znaleźć wiele racjonalnych argumentów dla konkretnych przypadków, aby nie pomagać. Ale to nic nie zmieni. Nadal będą głodni, chorzy, cierpiący, potrzebujący. Lepiej zgrzeszyć nadmiarem dobroci i naiwności, niż nadmiarem kalkulacji i nieufności”.
Lubisz kobiety?
Lubię, ale czasem się ich boję. Bo to one sprawiają mi najwięcej przykrości. Bywam w życiu zbyt naiwna, z sercem na dłoni, zbyt ufna. Mierzę wszystkich swoją miarą. Myślę, że skoro ja nie oszukuję, nie kradnę, nie jestem dwulicowa, to kobiety, które spotykam na swojej drodze, również takie są. Życie pisze jednak różne scenariusze i to często te najbliższe nam przyjaciółki, koleżanki, współpracownice stają się naszymi wrogami numer 1. Bardzo mocno tego doświadczyłam, stąd teraz z dystansem, a nawet pewnym lękiem podchodzę do nowych znajomości. Lubię pracować i otaczać się kobietami, które są spełnione zawodowo, które są – jak mówi w mojej książce Kasia Bonda – pewnego rodzaju Amazonkami. Które żyją w zgodzie ze sobą, ze swoimi pragnieniami. Nie boją się mówić głośno o swoich pragnieniach. Kocham kobiety pewne siebie, szanujące siebie. Nie lubię kobiet, które „leżą i pachną”, wiszą na swoim mężczyźnie, są jego utrzymankami. To nie mój styl życia. Ja cenię sobie niezależność. Zwłaszcza finansową. I takich kobiet szukam dookoła. Niezwykle ważne jest dla mnie poczucie humoru, inteligencja, przebojowość i ADHD zbliżone do mojego. Lubię kobiety żywiołowe, spontaniczne, które tak jak ja stwierdzą, że mają ochotę na pyszny barszcz z botwinki, to potrafią wsiąść w samochód i z Warszawy pojechać do Mikołajek tylko na tę zupę, bo tam kiedyś jadły najlepszą i wiedzą, że jak botwinka to tylko na Mazurach (w tym momencie pozdrawiam moją serdeczną koleżankę Halszkę, z którą kiedyś przerabiałyśmy takie sytuacje bez przerwy).
To prawda. Masz w sobie tyle energii, że ciężko czasami za Tobą nadążyć. Co zatem szykujesz nowego?
Idąc za ciosem i za głosem serca, chcę kontynuować projekt związany z książką KOBIETY O KOBIETACH, CZYLI CAŁA PRAWDA O PŁCI PIĘKNEJ. Przygotowuję kongres „Kobiety o kobietach”, targi i wieczorną galę z tańcami do białego rana, podczas której wręczymy statuetki DIAMENTY KOBIECEGO BIZNESU. Chęć udziału w kongresie wyraziła już m.in. Katarzyna Miller i Anna Korcz. Chcę zaprosić do projektu bohaterki książki, gwiazdy, ale też panie, które w marcu nie wzięły udziału w projekcie, ale które mają ochotę dołączyć do niego teraz. Nie ukrywam też, że rozmyślam nad tym, czy zrobić drugą część książki, ale boję się, że nie zjadę tylu chętnych. Zobaczymy. Myślę także o Podlasiu, które skradło totalnie moje serce. Chciałabym i tam zorganizować coś fajnego dla kobiet. Dziewczyny z Białegostoku są niesamowite. Czuję się u nich jak u siebie w domu. Jak u siebie na Podkarpaciu.
Dziękuję za rozmowę. Trzymam kciuki za wszystkie Twoje projekty.
Rozmawiała: Agnieszka Tobota